22.09.2015

I nastał czas oczekiwania...

No i juz po wszystkim... Przeszlam stymulacje moim ulubionym Gonalem, łącznie w tym cyklu wyszło mi 12 zastrzyków stymulujących no i jeden z Ovitrelle... Co mieliśmy zdziałać to tez już  za nami... Dodatkowo pierwszy raz zauważyłam u siebie śluz przezroczysty, rozciągliwy, jak płodny...  Teraz pora oczekiwań na to co przyniesie nam los...
Póki co cieszymy się sobą, mamy dość sporo pracy więc czas bardzo szybko leci i nie ma czasu się nad niczym za bardzo zastanawiać...
I dobrze bo właściwie po co sobie głowę zaprzątać, analizować, zastanawiać się... Przecież co by nie było i tak już niczego nie jesteśmy w stanie zmienić, to co miało się u nas wydarzyć już się wydarzyło, a czas pokaże czy zaowocowało... Ale wiadomo jak człowiek ma dużo wolnego czasu to myśli, niestety nie da się tego myślenia całkowicie wyłączyć, dlatego tym bardziej cieszę się, że w pracy posypały się chorobowe i szukali zastępstwa, więc wzięłam dwa dodatkowe dyżury bo początek tygodnia mialam mieć cały wolny, a tak mam zajęte dni i myśli...

8.09.2015

Pierwszy monitoring

Dziś byłam na pierwszym monitoringu po wznowieniu naszych starań po poronieniu...
Wizyta bardzo pozytywnie :D Dziś jest mój 6dc i jestem po 3 zastrzykach dopiero ale lekarz chcial mnie zobaczyć wcześniej żeby sprawdzić jak organizm po pornieniu reaguje na stymulację...
Dziś u mnie endometrium 7,2mm a pęcherzyk 12,5mm ta więc wszystko ładnie rośnie... Jeszcze kilka dni zastrzyków przede mną i kolejna kontrola jak to u mnie wygląda... Jestem pełna nadziei, że teraz będzie już tylko dobrze!

4.09.2015

Wracamy!!!

Wczorajszego poranka nareszcie dotarła do mnie moja tak długo wyczekiwana @!
Myślałam, że już nigdy nie dojdzie, ale na szczęście lekarz miał rację i przyszła w ciągu kilku dni bez brania tabletek na wywołanie :-)
Oczywiście pierwsze co zrobiłam to powiadomiłam męża, który cieszył się tak samo mocno jak ja, a później od razu za telefon i dzwoniłam do Kliniki Leczenia Niepłodności... Kazali przyjechać popołudniu na pobranie krwi na oznaczenie hormonów...
Kiedy dojechałam była już dla mnie przygotowana recepta na zastrzyki razem z planem cyklu na najbliższe dni... Pani dała mi receptę, zrobiła termin pierwszego monitoringu i zaprosiła mnie do laboratorium na pobranie krwi...
Z racji tego, że było to już popołudnie, a u nich wyniki tego samego dnia są jedynie jeśli krew oddaje się do 10:30 max 11:00 jak się uda, to pielęgniarka powiedziała, że jeśli coś będzie nie tak i nastąpi zmiana planów to będą dzwonić dziś między 15:00-16:00... A jeśli się nie odezwą to znaczy, że wszystko w porządku i możemy zaczynać zgodnie z planem...
Jest już po 18 a nikt do mnie nie dzwonił :-D To znaczy, że od jutra zaczynam brać zastrzyki i startujemy ze staraniami :-D
Jestem taka szczęśliwa!!!

28.08.2015

W oczeliwaniu na @

To juz prawie 6 tygodni po wszystkim a mojej szanownej @ nadal nie ma... Z tego też powodu dzwoniłam do Kliniki Leczenia Niepłodności i dostałam termin na usg i badanie krwi...
Miałam wizytować we wtorek ale musiałam przesunąć termin bo zmarł dziadek mojego męża i jechaliśmy w poniedziałek wieczorem do Polski na pogrzeb dziadka.

Nowy termin miałam na wczoraj... po badaniu usg lekarz powiedział, że już się tam coś dzieje, ładnie się odbudowuje, endometrium było 11,9mm więc lekarz zadowolony a ja tym bardziej... Powiedział, że normalnie to zawsze chce ten jeden cykl po pierwszej @ poczekać i dopiero od kolejnego zaczyna znów działanie, ale u mnie wszystko wygląda tak dobrze, że jak @ nadejdzie to mam przyjechać i zaczynamy działać! Strasznie się cieszę! Na wywołanie @ dostałam tabletki Cyclo Progynova  (estradiol) z zaleceniem brania 2x1 i w trakcie brania lub po ma nadejść @ ... Tabletek w opakowaniu 21 wiec nawet do końca opakowania to 10 dni...
Pobrali mi też jak zawsze krew i jakby coś w niej wyszło to mieli zadzwonić między 15 a 16... W tych godzinach byłam już w pracy i nawet nie miałam czasu spojrzeć na telefon bo był nawał roboty a do tego ten sam cyrk z ta samą babką, o której ostatnio pisałam... No ale na szczęście szefostwo ja odesłało na inny oddział...
Kiedy była chwila to spojrzałam na telefon a tam nieodebrane połączenie z kliniki... Serce waliło mi jak szalone kiedy dzwoniłam zapytać o co chodzi... okazało się że dzwonili powiedzieć, że nie muszę brać tabletek bo we krwi wyszło, że max do 14 dni @ przyjdzie sama...

Tak więc w końcu jestem z wiedzą troszeczkę do przodu i wiem , że w ciągu najbliższych dwóch tygodni rozpocznę ponownie stymulację i staranka o powrót naszej Myszki do rodziców!
Niestety pewnie się będzie ciągnąć bo jak ostatnio miałam intensywny czas i nie wiem kiedy mi 3 tygodnie zleciały tak teraz jeszcze do końca tygodnia bo dzis po pracy jedziemy z pomocą do kuzynki na przeprowadzkę, no a od poniedziałku mam 2 tygodnie bardziej spokojne bo w przyszłym tylko 2 dni w pracy (i to z tego jeden dzień to dyżur 3 godzinny tylko) i 1 dzien na szkoleniu wyjazdowym a potem urlop... No ale przynajmniej jak @ nadejdzie obfita i bolesna to nie trzeba będzie w pracy się z nią bujać...

12.08.2015

Pierwszy dzień w pracy po zwolnieniu

Dziś byłam po zwolnieniu ciążowym a potem poporonnym pierwszy dzień w pracy... Od mojego ostatniego dyżuru minęło przeszło 2 miesiące, dlatego trochę się stresowałam...
Najpierw przywitała mnie koleżanka z porannej zmiany, wyściskała mnie na całego i cały czas powtarzała jak się cieszy... Potem przywitała mnie kadrowa, która akurat przyszła na oddział no i reszta koleżanek z pracy...

No i zaczęło się robić mniej przyjemnje... Po tym jak powiedziałam że pierwsze dni najlepiej jak będę robiła troche lżejsze rzeczy a te cięższe we dwie to ta z porannej zmiany i jedna z tych, która była ze mną popołudniu powiedziały że jasne, żebym się niczym nie denerwowała i w ogóle to ta jedna z mojej popoludniowej zmiany zaczęła narzekać, że ją też boli kręgosłup, że jest zmęczona itp i to może ona też tak będzie pracować... Tlumaczyłyśmy jej, że muszę się na nowo wkrecic no i że nie chcę w pierwszy dzień przedobrzyć, że muszę zobaczyć jaka bedzie reakcja organizmu na taki wysiłek i dawkować go powoli... Pomarudziła i poszła ze skrzywioną miną... Ja jeszcze stałam i pytałam koleżankę o nowych ludzi, których kilku mamy, żeby coś o nich wiedzieć jak do nich pójdę, a tamta zobaczyła, że rozmawiamy i zaczęła dopiero wielki teatr odstawiać, że ja stoję i dyskutuje indo tego mam lżejsze rzeczy robić, że ona idzie do szefowej, tak nie może być itp... No i poszła, ale że ja miałam z "górą" wszystko uzgidnione i wczoraj jeszcze telefonowałam z kadrową to nic nie wskórała bo szefowa i kadrowa znają wszystkie szczegóły... Tak więc wróciła i z wielkim krzykiem zaczęła ściągać swoje zdjęcia z naszego drzewka oddziałowego i sprzed wejścia na oddział  (sa zawsze wywieszone zdjęcia z imieniem i nazwiskiem tych którzy aktualnie mają dyżur) i zaczęła że ona idzie do domu, że mamy sobie sami pracować itp...
Później się uspokoiła i pracowała, nie krzywiła się aż tak, no ale ja miałam już totalnie cały dzień zepsuty...
Oczywiście wyrobiłyśmy się tak szybko jak nigdy, że wieczorem był jeszcze czas usiąść na chwilę i pogadać, ale ta dalej niezadowolona zaczęła znów dążyć temat.

Gdyby nie zachowanie tej jednej osoby mogłabym powiedzie, że pierwszy dzień w pracy po tym wszystkim był super, a wszyscy współpracownicy i szefostwo było serdeczne i pomocne... No ale już pierwszego dnia spotkałam się z czyimś wielkim niezadowoleniem...

Jestem ciekawa jak to będzie w kolejnych dniach kiedy będę pracować z innymi... Czy będą tak mili jak te dwie dziś czy będą szukały we mnie problemu tak jak ta jedna...

8.08.2015

Kolejny miesiąc za nami

No i dziś kolejny miesiąc walki za nami... To dokładnie dziś mija 26 miesiąc naszej walki o upragnionego maluszka...
Dodatkowy smutek potęguje fakt, że gdybyśmy nie stracili poprzedniej ciąży to właśnie dziś byłby ten wyczekiwany przez każdą przyszłą mamę 12t0d :-(

A tymczasem oczekujemy w dalszym ciągu na @ żeby ruszyć do dalszej walki...

4.08.2015

To juz 16 dni po zabiegu...

Byłam wczoraj oddac krew na ponowne badanie HCG żeby sprawdzić czy dobrze spada, a przy okazji na krotkiej wizycie u ginekolog...
Fizycznie wszystko bardzo ładnie się regeneruje, dostałam jeszcze zwolnienie, ale w przyszłym tygodniu wracam do pracy.

Dziś dzwoniłam pytać czy są już wyniki i były - moje HCG spadło do 11!

Dzwoniłam też z wynikiem do Kliniki Leczenia Niepłodności, w której się leczę i powiedzieli, że wynik już super i jeśli mój "zwykły" ginekolog nie widzi przeszkód od strony medycznej a ja czuję się gotowa już to mam czekać na @ i przyjechać do kliniki w pierwszy jej dzień oddać krew na oznaczenie hormonów i zaczynamy od nowa!

Tak strasznie się cieszę! Myślałam, że będziemy musieli czekać teraz długo nim pozwolą nam znów się starać a tu taka niespodzianka! Aż mi się płakać ze szczęścia chce!
Oby teraz udało się nam szybciej zajść niż pierwszym razem!

Druga kontrola po zabiegu - 29 lipca 2015

Dziś byla druga kontrola... Pani doktor przemiła i żartowała kiedy widziała, że mi ciężko ale jednocześnie próbowała ze mną porozmawiać na temat mojego samopoczucia psychicznego...
Fizycznie wszystko ładnie się goi...
Beta cały czas spada
czwartkowa - 4001
poniedziałkowa - 61
W poniedziałek kolejna beta...
Rozmawiałam z lekarka na temat starań i powiedziała, że jeśli będę się czula gotowa psychicznie to ona nie widzi przeciwwskazań żeby starac się zaraz po pierwszej @! Tak się cieszę, że nie będziemy musieli czekać całe wieki na kolejne starania...
Dzwoniłam też do kliniki zapytać co oni na to, podałam wyniki dotychczasowego HCG i oni raczej też nie będą widzieli przeciwwskazań żeby rozpocząć odrazu stymulację, ale musze zadzwonić jeszcze z wynikami poniedziałkowej bety, no i kluczowe w stymulacji będą oznaczenia hormonów z 1dc...
Ale jestem dobrej myśli i pozytywnie nastawiona, oraz pełna nadziei, że  tym razem uda się szybciej niż za pierwszym razem!

W dalszym ciągu jestem również na zwolnieniu, na szczęście w pracy rozumieją i nie robią żadnych wyrzutów... Tyle stresu mniej...

No i w końcuudało mi się opisać nasza historię całą wstecz i mogę pisać na bieżąco, a przynajmniej postaram się...

Pierwsza kontrola po zabiegu - 23 lipca 2015

Dziś byłam na pierwszej kontroli u ginekologa... Miałam termin nie u mojego ze względu na to, że nie miał tak szybko wolnych miejsc i dostałam termin u pani doktor z tej samej Praxis. Ale kiedy już czekałam pod gabinetem pani doktor widział mnie mój gin i po chwili przyszła pielęgniarka, że mogę usiąść z przodu koło gabinetu mojego gina bo on zamienił pacjentów i mnie przyjmie... Poczułam się strasznie miło i bezpiecznie, że mimo że  rzadko u niego teraz jestem bo lecze sie w KLN to pamięta mnie i wie, że jestem jego pacjentką.
Wizyta pozytywna, wszystko ładnie się goi, dziś muszę oddać krew na HCG i w poniedziałek jeszcze raz, a w środę kolejna kontrola, tym razem u pani doktor bo mój gin będzie na urlopie.

Zabieg (9t2d) - 20 lipca 2015

Dzisiejszej nocy strasznie się spłakałam. Wypłakałam mężowi w rękaw cały smutek, żal i strach przed tym dniem, a on tak mocno mnie tulił i powtarzał żebym się nie bała że jest przy mnie i że jeszcze będziemy rodzicami, kiedy ja z minuty na minutę płakałam coraz bardziej...
Nawet nie potrzebowałam budzika dzwoniacego kilka razy nim wstanę. O 6 byłam już w łazience i aplikowalam tabletkę poronną.
Przed 7 rano byliśmy już w drodze do kliniki... Na miejscu przebralam się  i czekałam na lekarkę operującą bo chciała jeszcze przed wszystkim do mnie zajrzeć... W międzyczasie wygoniłam męża żeby poszedł gdzieś na kawkę i śniadanie a do mnie przyszła pani anastezjolog podłączyć kroplówkę... Po rozmowie z panią doktor zabrali mnie na salę zabiegową, gdzie przenieśli mnie na inne łóżko. Tak dostałam 5mg Oxytocyny dożylnie, podłączyli mnie do wszystkich monitorów i w tym momencie odpłynęłam...
Po wybudzeniu się ból był nie do ogarnięcia... Po łyżeczkowaniu i konizacji w zeszłym roku bolało po wybudzeniu ale nie aż tak mimo, że zabieg byl gorszy...
Na szczęście odrazu dostałam tabletki i kroplówkę przeciwbólową, więc po pół godziny mogłam juź spokojnie wypoczywać. Oczywiście kiedy się obudzilam to mąż siedział już przy mnie <3
Po wypiciu herbaty i przeleżeniu jeszcze 1,5h pani doktor pozwoliła mężowi zabrać mnie do domku... Dostałam list z wypisem dla mojego gina i zalecenie skontrolowania HCG - jeśli będzie spadać ładnie to wszystko w porządku a jeśli skakać lub rosnąć to przede mną jeszcze laparoskopia...

Po piwrocie do domku mąż zrobił mi jedzonko i praktycznie całą resztę dnia przespałam.

Konsultacja przed zabiegiem (8t5d) - 16 lipca 2015

Dziś byłamna konsultacji w Klinice Ginekologii Operacyjnej gdzie będę miała zabieg... Przyjęła mnie cudowna pani doktor, ktora bardzo dobrze rozladowala moje napięcie... Ale niestety diagnoza z wczoraj potwierdzona i ona też wspominała o tych dwoch opcjach...
Tak więc w poniedziałek mam zabieg lyzeczkowania, jeśli  będzie taka potrzeba zrobią odrazu histeroskopie...

Miałam też rozmowę z anastezjologiem...
Dostałam na niedzielną  noc tabletkę na uspokojenie i ułatwiającą sen...

Skierowanie na zabieg (8t4d) - 15 lipca 2015

Dziś mija równy miesiąc odkąd dowiedziałam się o ciąży a zamiast cieszyć się tym wspaniałym stanem jadę na USG kontrolne, bo od 1,5 tygodnia czekam na poronienie, którego nie ma a beta rośnie...

Na USG nadal nic nie widac poza tym, że pęcherzyk się nieznacznie powiększył... Za to HCG w ciągu tych dwóch dni wzrosło z 9069 na 11002... Lekarz mówi, ze nie wygląda mu to teraz na ciążę bezzarodkową i on widzi dwie opcje - albo zarodek wypadł z pęcherzyka już na początku, albo to ciąża pozamaciczna :-(

Dostałam skierowanie na zabieg ze względów bezpieczeństwa, bo nie wiadomo teraz czy to nie ciąża pozamaciczna a do tego widac na USG że zebrało się troszkę wody w macicy...
Jutro jadę na badanie przed zabiegiem do Kliniki Ginekologii Operacyjnej i strasznie się boję :-(

W oczekiwaniu na najgorsze (8t2d) - 13 lipca 2015

To już tydzień jak odstawiłam progesteron i czekam na poronienie, a tym czasem nie ma ani kropli krwi, nawet najmniejszego plamienia... Powoli zaczynam przechodzić do porządku dziennego z myślą, że jednak jeszcze nie będziemy rodzicami i musimy poczekać jeszcze na nasze szczęście...
Bylam dziś powtórzyć HCG i popołudniu dzwonili z wynikami... Okazuje się że w ciągu tego tygodnia wzrosło z 6005 na 9069... W środę muszę jechać do kliniki na dodatkowe USG...

Ostatnia szansa na pokazanie sie maluszka (7t2d) - 6 lipiec 2015

No i niestety wszystkie najgorsze przeczucia ujrzały światło dzienne :-( W pecherzyku nadal nic a HCG w tydzien z 3176 tylko na 6005... Lekarz podejrzewa ciążę bezzarodkowa. Mam odstawić progesteron i mamy nadzieję, że macica sama się oczyści... W związku z tym że jestem Rh ujemna musiałam iść do apteki po zastrzyk Rhophylac i wrócić żeby mi go zrobili, żeby zapobiec konfliktowi serologicznemu w kolejnej ciąży... A potem siedziałam sobie w kąciku czekając na pociąg i zalewalam się cała wielkimi łzami pełnymi żalu i smutku, dlaczego musiało nas to spotkać po tal długiej i ciężkiej walce o to maleństwo... Najgorszy jest ten czas oczekiwania kiedy zacznę krwawic, jak to będzie i w ogóle... Na całe szczęście dostałam 2 tygodnie zwolnienia, więc mogę płakać do woli i dochodzić do siebie iraz czekać na najgorsze w zaciszu domowym...

Za tydzień powtórka HCG żeby sprawdzić czy spada...

3.08.2015

Drugie USG (6t2d) - 29 czerwca 2015

Niestety widać nie wiele więcej... Pęcherzyk jest większy ale nadal pusty. Lekarz mówi, że może trzeba jeszcze poczekać. Coś mu dwa razy mignęło jakby cos było w srodku ale nie potrafił tego znaleźć. Narazie jest mimo to dobrej myśli bo HCG z zeszłegotygidnia wzorowo przyrasta...
Dziś oddałam również krew i czekam na wyniki... A za tydzień kolejny podgląd...

USG z dziś

Dzwonili do mnie z kliniki, ze moje HCG przyrasta troche za mało :-(  Dziś wynik 3176
Mam nadal brać leki i przyjechać za tydzień... Zaczynam się obawiać najgorszego :-( 

Pierwsze USG (5t3d) - 23 czerwca 2015

Dziś nasze pierwsze USG, wizyta na 10:30 jadę na nią pełna mieszanych uczuć - jestem za razem podekscytowana, pełna strachu i nadziei... Ale wierzę, że będzie dobrze! Tym bardziej, że ból piersi nie ustępuje a do tego śpię po 4 razy w ciągu doby...

Niestety na USG nie widać prawie nic :-( Po długim poszukiwaniu i po wielu powiększeniach lekarz znalazł w macicy maleńki 3mm pęcherzyk ale nic więcej... Narazie oddalam krew na badania HCG, progesteronu, genetycznych itp... A za tydzień kolejne usg... Strasznie zaczynam się bać :-(
Póki co HCG rośnie prawidłowo...

A to USG  z dzisiaj

Wracając z kliniki kupiłam test żeby sprawdzić czy kreska nadal tam jest... Zrobiłam go następnego dnia rano i kreska nadal jest i to jaka...


5 cykl stymulowany, ostatni przed IUI - Maj/Czerwiec 2015

No i kolejny miesiąc jak co miesiąc od stycznia...
W tym cyklu mąż musi powtórzyć badania nasienia i jeśli nic nam nie wyjdzie to przygotowujemy się do IUI...
W 11dc pęcherzyk 15mm a endo 10mm tak więc naprawdę dobrze. Jeszcze trochę Gonalu i 15dc Ovitrelle... Mamy działać na całego, a po owu zadzwonić i umówić się na badania nasienia...

Bylam u mojego "normalnego" gina na drugiej kontrolnej cytologii po konizacji... Zrobił przy okazji wymazów USG i kiedy go zapytałam czy była owu (powinnam być już dwa dni po i drugi dzień biorę Utrogest) to nie potrafił mi jednoznacznie odpowiedzieć... Poprostu super nawet nie wiem w takim razie czy na pewno pęcherzyk pękł :-/

Kilka dni po owu umówiliśmy męża na badanie nasienia akurat wypadał piątek a w weekend mamy gości więc się  odstresujemy po tym wszystkim...

Dzwonił lekarz z wynikami męża i są dobre ale nie rewelacyjne... W każdym razie gorsze niż te sprzed roku... Porozmawialismy i padla ostateczna decyzja o IUI... Tak więc jutro lekarz prześle wszystkie dokumenty do podpisania przez nas i przez mojego "zwykłego" gina. No i kosztorys dla Krankenkasse żeby wypełnili ile podejść sfinansują i w jakuej maxymalnie kwocie, oraz czy pokryją koszty leków...

Dziś jadę na HCG w 15dpo w sumie dla formalności bo i tak nic z tego nie będzie jak zawsze... Tym bardziej, że czuję się tak samo jak zawsze... No może z wyjątkiem tego, że utrzymuje się ból piersi dłużej niż zwykle (zazwyczaj zanika 10 dni po Ovitrelle) . Zabrałam też dokumenty do IUI dla Krankenkasse i ginekologa to jak wrócę przejdę się odrazu je pozałatwiać bo za kilka dni ruszamy z IUI...

O Matko! Jeszcze nie wierzę w to co się stało!  Kiedy wróciłam z kliniki bylam załatwić te dokumenty i pobuszować po sklepach, a kiedy jechałam do domu zadzwonili z kliniki, że moja Beta wyszła pozytywna! Przeszło 200! Udało się jestem w ciąży!  I to w ostatnim cyklu przed IUI... A dodatkowo odebrałam wyniki cytologii i mam Grupę I... Jestem taka szczęśliwa! Zadzwoniłam od razu do męża płacząc jak małe dziecko, a kiedy jemu przekazałam nowinę to po piskach i okrzykach radości płakał razem ze mną  <3
Po dwóch latach starań wiadomość na którą tak czekaliśmy - BĘDZIEMY RODZICAMI <3

Z niedowierzaniem odrazu pojechałam po testy ciążowe bo musiałam to zobaczyć na własne oczy...
Taki był efekt testu z popołudniowego moczu robionego 15dpo przed godz.16

W dalsztm ciągu mam brać Utrogest 2x2 a za 8 dni pierwsze usg w klinice... Już nie mogę się doczekać!


Sono-HSG - kwiecień 2015

To juz 4 cykl stymulowany i nadal nic z tego... Lekarz powoli zaczyna rozważać IUI ale najpierw chce zrobic jeszcze drożność jajowodów... Jestem w dalszym ciągu stymulowana bo po HSG możemy się  normalnie starać.
HSG będę miała robione w 8dc i przy okazji monitoring...

Dzień HSG
Bardzo się stresuje bo nie wiem co i jak, ale mam nadzieje ze wszystko będzie dobrze i w miarę bezboleśnie...
Kedy weszłam do gabinetu rozebrałam się i usiadłam na fotelu ginekologicznym. Lekarz podniósł go dość wysoko i założył mi cienki gumowy cewnik. W tym czasie pielęgniarka przygotowała dwie strzykawki - jedna z sola fizjologiczną  a druga z białym kontrastem. Kiedy lekarz już mnie zacewnikowal zrobil USG żeby sprawdzić jak się pęcherzyki mają  i na prawym jajniku ładny 15mm pęcherzyk i 7,7mm endometrium... Dawka 75j mi służy...
Kiedy było już po monitoringu, lekarz skierował USG tak żeby było widać jajowody i wtedy przez dwa wyjścia w cewniku pielęgniarka zaczęła powoli wpuszczać jednoczesnie sól fizjologiczną i kontrast... Przez jeden jajowód odrazu przeplywał szybko i płynnie, a przez drugi początkowo wolniej i ciężej ale po chwili w obu kontrast przepływał równo...
Tak więc oba jajowody drożne :-D

Krew na oznaczenie hormonów oddana. Jeszcze 4 dni Gonalu i w 13dc Ovitrelle a od 12dc przytulaski...
Niestety i tym razem sie nie udało :-( beta 14dpo nie pozostawia złudzeń...

Pierwsza stymulacja w Klinice - styczeń 2015

No i nadeszła upragniona @... Z samego rana zadzwonilam do Kliniki ze wlasnie rozpoczęłam 1dc i kazali mi przyjechać na pobranie krwi na oznaczenie hormonów...
Na miejscu dostałam też receptę na Gonal i cały plan jak mam brać zastrzyki... Tak więc zaczynam od 3dc i co dzień o tej samej godzinie mam wstrzykiwać 50 jednostek z półautomatycznego pena... 8dc monitoring.

Niestety pęcherzyki strasznie wolno rosna... Jest jeden dominujacy ale dużo za mały jak po tej ilości zastrzyków... Dawka została zwiększona na 75j i 12dc kolejny monitoring. Jedyny pozytyw dziś to bardzo ładne endometrium... Oddałam dziś też kolejny raz krew na oznaczenie hormonow...

Po drugim monitoringu pęcherzyk dominujący 17mm, lekarz kazał wziąć jeszcze 2 dawki Gonalu i w 15dc Brevactid 5000 na pęknięcie pęcherzyka... Oczywiście krew na oznaczenie hormonów oddana.
Po południu kiedy mieli już przed sobą wyniki krwi dzwonili, że mam już nie brać Gonalu a dzis wieczorem już Brevactid i działać bo owulka już w natarciu... od 15dc Utrogest 100mg  dopochwowo 2x2 i 14dpo na bete do Kliniki...

Niestety nie udało się tym razem - beta jednoznacznie negatywna...

13.07.2015

Pierwsza wizyta w Klinice - grudzień 2014

Dzis byliśmy na pierwszej wizycie w Klinice Leczenia Niepłodności. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wizyty bo trafiliśmy do bardzo fajnego i rzeczowego profesora... Po USG i wczesniejszych wynikach badan, które robiłam jeszcze u mojego gina potwierdzone PCOS... Zapadła decyzja, że na początek stymulacja i starania w domku... Początkowo mowa była o CLO w pierwszym cyklu i zobaczymy jak będę reagować, ale po tym jak lekarz dowiedział się o konizacji powiedział, że CLO jest absolutnie wykluczone i pod uwage brane są tylko zastrzyki... Zastanawiamy się tylko czy Krankenkasse nam pokryje ich koszt czy będziemy musieli za nie sami zapłacić bo są strasznie drogie... no ale czego nie robi sie dla malucha... Podobno kiedy muszą być stosowane koniecznie w jakimś przypadku to Krankenkasse za nie płaci. Pożyjemy zobaczymy... Trraz mam czekać na @ i jak tylko przyjdzie to zadzwonići zaczynamy stymulację... Pobrali mi na koniec 5 fiolek krwi i fiolkę mężowi... Dostałam też Cyclo Progynova przez 15 dni z racji, że moje cykle potrafią być mega długie...

No i rano niespodzianka wzięłam tylko jedną tabletkę bo dziś obudziłam się zalana... Odrazu telefon do kliniki, ale niestety wszystko nam się o cykl przesunie bo jakbym teraz zaczęła to monitoringi wypadałyby w czasie świąt BN... Od 5dc mam łykać cyclo progynova do końca opakowania (żeby cykl się nie ciągnął) i jak przyjdzie @ to dzwonic...

Zielone światełko? A może jeszcze nie? - październik 2014

Wszystko po konizacji i lyzeczkowaniu pięknie się wygoiło... Właśnie minęły 3 miesiące od zabiegu i czas zrobic kontrolną cytologię, która zadecyduje co dalej ze staraniami...

Wynik cytologii - grupa I :-D możemy się starać!!! Teraz kierunek Klinika Leczenia Niepłodności - dziś dzwoniłam termin mamy na 11 grudnia... Juz nie mogę się doczekać! Wkońcu coś ruszy do przodu...

Konizacja - lipiec 2014

03.07
Pierwszy miesiąc przerwanych starań za nami :-( Dzis byłam na rozmowie przedzabiegowej... Lekarz bardzo fajny, miły, wszystko wytłumaczył co i jak będzie wyglądać, czego potrzebuję, jak to będzie po zabiegu... poświęcił mi naprawde dużo czasu... Przebyłam też rozmowę z anastezjologiem... Czeka mnie Konizacja szyjki macicy i łyżeczkowanie jamy macicy... w razie konieczności trzeba bedzie powycinać zmienione chorobowo miejsca... Termin wyznaczony na za tydzień...

11.07
No i nadszedł ten dzień - dzień zabiegu... Stawiłam się w klinice z samego rana razem z mężem, wypełniłam resztę potrzebnych dokumentów i zostałam zaprowadzona do pokoju gdzie miałam się przebrać w ich koszulę  czekać na lekarza... Męża wysłali na kawę i kazali wrócić za 2 godziny... Po jakiś 15 minutach przyszły pielęgniarki i zabrały mnie z łóżkiem na salę operacyjną... tam musiałam przejść na inne łóżko i położyć się tak żeby pupa była przy wycięciu w łóżku... chwilę porozmawiali, zadali kilka pytań i poczułam jak odpływam...
Kiedy sie ocknęłam leżałam już w pokoju, dmuchawy z łóżka wdmuchiwały pod kołdrę ciepłe powietrze, monitory pod które bylam podpięta pikały a przy łóżku siedział mąż... ale najbardziej z tego wszystkiego pamiętam ten przerażający ból... szybko odplynęłam znow w kraine snu...
Kiedy przebudziłam się drugi raz zostalam odpięta od calej aparatury i kazali mi usiąść i już się nie kłaść... było ciężko bo czułam się strasznie zmęczona... do tego bardzo bolał brzuch... po godzinie i kilku kontrolach lekarza otrzymałam zwolnienie, mocne leki przeciwbólowe i zostalam wypuszczona do domu... Za tydzień pierwsza kontrola u ginekologa... zakaz starań póki co... za 3 miesiące powtórka cytoligii...

Kontrolna cytologia - maj 2014

I nadszedł ten czas... Minęły 3 miesiące od poprzedniej niezbyt zadowalającej cytologii, czas ja powtórzyć... I pozostalo czekac na wyniki - ok 2 długich tygodni...

01.06
Dzis dzwonili do mnie z praktyki ginekologicznej ale nie zdążyłam odebrac... Zaczynam się strasznie denerwować a nie mogę zadzwonić i zapytać o co chodziło bo dzwonili po godzinach i nikogo juz tam nie ma... Pozostaje czekac w stresie do jutra...

No i juz wszystko wiem :-( dzwonilam z sameho rana powiedzieli że chodzi o wyniki cytologii i musze jak najszybciej porozmawiać z lekarzem ale mój jest na urlopie i dostalam termin u innej lekarki... Jutro wizyta...

03.06
:-( jestem załamana! Wynik cytologii IVa, test na obecność HPV pozytywny - komórki mogące wywołać nowotwór agresywne... Dostałam namiary do kliniki ginekologii operacyjnej - termin rozmowy przedzabiegowej za miesiąc... Strasznie sie boje...

11.05.2015

Poszukiwania lekarza - luty 2014

Staramy sie już 8 miesiąc i dalej nic... Czas poszukać ginekologa w nowym kraju, który pomoże nam w ustaleniu przyczyny niepowodzeń... Znalazłam plskiego ginekologa ale pracuje tylko w szpitalu... Mimo to zadzwoniłam, przedstawiłam sytuację, piwiedziałam że zależy mi żeby to był on bo nie potrafie się jeszcze dogadać medycznymi słowami po pierwsze no i nie znam tutaj żadnego ginekologa wartegi polecenia... Tak więc poszłam na wizytę... lekarz bardzo miły i fajny... poświęcił mi sporo czasu ale niestety nie ma swojej praktyki lekarskiej no i nie pracuje w żadnej tak więc nie ma szans żeby został moim lekarzem... ale polecił mi swojego znajomego (niestety nie polak no ale trudno trzeba będzie się dogadać) i zrobił mi u niego termin... Drugi lekarz też bardzo miły i rzeczowy... Przebadał ginekologicznie, zrobił usg, cytologię, wymaz na bakterie i na koniec dostałam plan cyklu z wykazem kiedy mam oddać krew na badania jakich hormonów... z wymazu wyszła niestety rozpoczynająca się infekcja grzybicza więc dostałam receptę na leki i distałam od doktora tabletki Centrum Materna z zaleceniem brania ich dwa razy w tygodniu oraz żel w aplikatorze odbudowujący florę bakteryjną pochwy, który mam sobie wcisnąć po zakończeniu leczenia infekcji... Krew oddana... kolejne pobranie krwi za 2 tygodnie i wtedy też wizyta, wtedy będą też wyniki pierwszych badań...
Z badań w pierwszej połowie cyklu podwyższone TSH i lekko testosteron... drugie wykazały też zaburzenia w progesteronie :-/ Dostalam leki na zbicie TSH i mam powtórzyć za 2 tygodnie badanie... mam też w kolejnym cyklu zbadać ponownie progesteron... TSH spadlo, ale progesteron caly czas kiepsko i caly czas potwierdza brak owulacji:-/

No i jakbym dostala w twarz... - wynik cytologii IIID :-( Dostalam list z praktyki ginekologicznej... za 3 miesiace powtorka badania żeby skontrolować czy wynik gorszy z powodu infekcji jaka mi sie rozpoczynała w czasie kiedy pobierany byl wymaz i wynik bedzie w normie, czy to inna dysplazja szyjki macicy...

2.05.2015

Zmiany, zmiany, zmiany... - październik 2013

No i stało się... przeprowadziliśmy się do innego kraju... W sumie cieszę się bardzo bo zawsze chciałam tu mieszkać... mój mąż jeszczeprzed dwoma laty sceptycznie podchodził do tego pomysłu ale teraz uważa to też za bardzo dobry pomysł... No i może teraz na nowym poszczęści nam się i będzie ciąża, bo narazie cisza w tym temacie :-(

No to zaczynamy starania :-D - czerwiec 2013

Tak długo czekałam na tą chwilę... Kiedy będziemy już po ślubie i rozpoczniemy starania... Już rok przed ślubem postanowiliśmy, ze w cyklu który zacznie się przed ślubem rozpoczniemy starania... Jak my się strasznie cieszyliśmy, że w końcu nadeszła ta chwila! Zamówiłam testy owulacyjne żeby trafić w ten najbardziej odpowiedni moment, kupilam termometr i rozpoczęłam mierzenie temperatury... Byliśmy tacy szczęśliwi i pewni, że długo to nie potrwa nim pojawiają się na teście dwie kreski... Potencjalna owulacja wypadala w naszą noc poślubną  <3 idealny moment, żeby począć dziecko... niestety dwa tygodnie później spaliśmy na ziemię kiedy okazało się że przyszła @ ta zaraza... No trudno przecież szykujemy się do podróży poślubnej to też dobry moment - pełen relaks, plaże, słońce, wielkie łoże małżeńskie... Niestety i tym razem @ nas nawiedziła... No ale niea się co łamać przecież to dopiero drugi cykl starań... Walczymy dalej...

1.05.2015

To może od początku

Jestem 28 letnią mężatką... Od dwóch lat staramy się z mężem o maluszka, ale niestety nie jest nam to dane :-( Postanowilam założyć bloga w czasie kiedy zaczynam tracić nadzieję i sprawy zaczynają się nam trochę komplikować... Ale chwile minie nim dojdę do dzisiejszego dnia, bo chciałabym opisac wszystko po kolei...