15.12.2017

Pierwszy test ciążowy (8dpt)

Miałam grzecznie czekać na bete i nie robić testów, ale we wtorek 5 grudnia obudziłam się z dwiema myślami...
Pierwsza była taka, że zwolnienie mam do niedzieli a bete w poniedziałek, więc przed wizytą w klinice żeby oddać krew musiałabym iść do pracy i w związku z tym tysiące wątpliwości...
No a druga myśl była taka, że napewno nic z tego a ja ostatni tydzien mojego wolnego czasu w domu zmarnuje na wypoczywanie, a przecież mogłabym ten czas poświęcić na przetarcie okien i ich ozdobienie no i ogólnie na jakieś przedświąteczne obowiązki, na które nie będę miała czasu jak już wrócę do pracy...
Tak więc spontanicznie stwierdziłam, że skoro mam dwa testy które kupiłam przy podejściach do IUI a nie skorzystałam to zrobie jeden dla pewności, że mogę skakać po drabinie...
Po zamoczeniu testu, kiedy mocz dopłynął do kreski kontrolnej, która zaczęła się pojawiać pomyślałam - "no tak, tak myślałam, że nic z tego" - po czym nagle szok! bo zaczęła się pojawiać w polu testowym mega blada kreska! Tak blada, że było ją widać stojąc blisko okna, ale już w ciemniejszym miejscu w domu nie... Pomyślałam może Ovitrelle chociaż był to już 14 dzien po jego podaniu...
Zdjęcie zaraz wysłałam do męża i do koleżanki myśląc, że może mam jakieś zwidy i tej kreaki wcale tam nie ma...
Ale oni też ją widzieli...


Postanowiłam, że popołudniu skocze do drogerii i kupię test elektroniczny, w końcu ten powie albo ciąża, albo brak ciąży bez bladziochów i cieni...
Chciałam kupić ten, który pokazuje tygodnie ale niestety nie było, więc kupiłam bez tego bajeru... no to teraz pozostało czekać na kolejny dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz