12.08.2015

Pierwszy dzień w pracy po zwolnieniu

Dziś byłam po zwolnieniu ciążowym a potem poporonnym pierwszy dzień w pracy... Od mojego ostatniego dyżuru minęło przeszło 2 miesiące, dlatego trochę się stresowałam...
Najpierw przywitała mnie koleżanka z porannej zmiany, wyściskała mnie na całego i cały czas powtarzała jak się cieszy... Potem przywitała mnie kadrowa, która akurat przyszła na oddział no i reszta koleżanek z pracy...

No i zaczęło się robić mniej przyjemnje... Po tym jak powiedziałam że pierwsze dni najlepiej jak będę robiła troche lżejsze rzeczy a te cięższe we dwie to ta z porannej zmiany i jedna z tych, która była ze mną popołudniu powiedziały że jasne, żebym się niczym nie denerwowała i w ogóle to ta jedna z mojej popoludniowej zmiany zaczęła narzekać, że ją też boli kręgosłup, że jest zmęczona itp i to może ona też tak będzie pracować... Tlumaczyłyśmy jej, że muszę się na nowo wkrecic no i że nie chcę w pierwszy dzień przedobrzyć, że muszę zobaczyć jaka bedzie reakcja organizmu na taki wysiłek i dawkować go powoli... Pomarudziła i poszła ze skrzywioną miną... Ja jeszcze stałam i pytałam koleżankę o nowych ludzi, których kilku mamy, żeby coś o nich wiedzieć jak do nich pójdę, a tamta zobaczyła, że rozmawiamy i zaczęła dopiero wielki teatr odstawiać, że ja stoję i dyskutuje indo tego mam lżejsze rzeczy robić, że ona idzie do szefowej, tak nie może być itp... No i poszła, ale że ja miałam z "górą" wszystko uzgidnione i wczoraj jeszcze telefonowałam z kadrową to nic nie wskórała bo szefowa i kadrowa znają wszystkie szczegóły... Tak więc wróciła i z wielkim krzykiem zaczęła ściągać swoje zdjęcia z naszego drzewka oddziałowego i sprzed wejścia na oddział  (sa zawsze wywieszone zdjęcia z imieniem i nazwiskiem tych którzy aktualnie mają dyżur) i zaczęła że ona idzie do domu, że mamy sobie sami pracować itp...
Później się uspokoiła i pracowała, nie krzywiła się aż tak, no ale ja miałam już totalnie cały dzień zepsuty...
Oczywiście wyrobiłyśmy się tak szybko jak nigdy, że wieczorem był jeszcze czas usiąść na chwilę i pogadać, ale ta dalej niezadowolona zaczęła znów dążyć temat.

Gdyby nie zachowanie tej jednej osoby mogłabym powiedzie, że pierwszy dzień w pracy po tym wszystkim był super, a wszyscy współpracownicy i szefostwo było serdeczne i pomocne... No ale już pierwszego dnia spotkałam się z czyimś wielkim niezadowoleniem...

Jestem ciekawa jak to będzie w kolejnych dniach kiedy będę pracować z innymi... Czy będą tak mili jak te dwie dziś czy będą szukały we mnie problemu tak jak ta jedna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz