16.08.2017

Ostatnia IUI za nami i co dalej...?

Cały czas, za każdym razem kiedy pochodziłam do IUI zastanawiałam się co jeśli się nie powiedzie, co kiedy ostatnie podejście zawiedzie...
Ta myśl towarzyszyła mi cały ostatni cykl... i kiedy nadszedł ten dzień, dzień w którym usłyszałam, że niestety nie jestem w ciąży w mojej głowie kłębiło się tysiące myśli...
Wraz z wiadomością o negatywnym wyniku został ustalony termin wizyty u profesora na rozmowę co dalej ze mną... ostatni i jedyny wolny przed jego dłuższym urlopem... myślałam, że nue sam rady podjechać ze względu na pracę bo ten dzień miałam zawalony, ale na szczęście dzięki fantastycznej koleżance z pracy udało się dojechać...

Na samym początku rozmowy, nie owijając w bawełnę lekarz oznajmił, że myśli, że to już czas na IVF a mi ulżyło, że w końcu ruszymy naprawdę do przodu...
Przedyskutowaliśmy wszystkie aspekty od stymulacji po punkcje, hiperstymulacje, zapłodnienie kończąc na podaniu zarodków...
Lekarz sam dużo powiedział a i na moje pytania odpowiedział dokladnie, spędziłam u niego spokojnie z 40 minut...
Stanęło na tym, że podchodzimy konkretnie do ICSI i pozostajemy poczatkowo przy stymulacji Gonalem, a transferowac będziemy po dwa zarodki...

Na samą procedurę niestety muszę jeszcze trochę poczekać, gdyż przed jej rozpoczęciem zdecydowaliśmy się na zmianę kasy chorych...
Jakby ktoś zagwarantował nam, że uda się od ręki i na jednym podejściu się skończy to robiliśmy od razu jak tylko @ nadeszła nie zważając na koszta... ale że niewiadomo ile podejść przed nami wolimysię "zabezpieczyć" i przejść do ubezpieczalni, która pierwsze 3 prodecury pokryje w 100%
Oczywiście nie liczą się w tym kriotransfery, mrożenie/przechowywanie zarodków itp... jedynie pelna procedura... no ale to juz mimo wszystko spore odciążenie finansowe bo leki do stymulacji, punkcja, zapłodnienie itp odejdą nam z wydatków na najbbliższe trzy pełne procedury...

Z ICSI ruszamy w okolicach Listopada a tym czasem regenerujemy siły do dalszej walki...
No i podzukujemy najlepszej kasy chorych bo niewiele z nich placi 100% za IVF a nie chcemy się wiązać na następne 18 miesięcy z jakąś beznadziejną...

Dostałam już również Cyclo Progynove żebym zaczęła brać jak tylko będzie wiadomo i niedaleko terminu w którym możemy rozpoczynac tak żeby @ jak najszybciej przyszła...
No i do tego juz wszystkie dokumenty do domu do zapoznania się i podpisania...

Także jeszcze ok 2,5 miesiaca nim ruszymy pełną parą, a tymczasem odpoczywamy z lekka nutką naiwności i nadziei, ze

2.08.2017

Kolejna przegrana walka :( -1 lipiec 2017

Dziś beta po ostatniej planowanej IUI nie pozostawiła złudzeń... kolejny miesiąc, kolejne nadzieje, kolejna porażka:(

Zostałam zapytana, czy chcę umówić się z lekarzem na rozmowę co dalej, jakie plany... jasne że chciałam! Ale termin kompletnie mnie rozbił... usłyszałam czwartek godzina 9:00 i odrazu załamka... mam do klinimi ok 1,5h drogi tam na miejscu też muszę ok godziny liczyć pozniej znów długi powrót... a popołudniu praca:/ ledwo może na styk bez jedzenia bez odpoczynku bym do niej zdążyła jadąc na wizytę... ale w domu czeka heszcze na mnie mała istotka wymagająca spaceru, uwagi i miłości... moja psina, która jest dla mnie całym światem! I co mam ją zostawić na tak długo samą lub wrócić po kilku h nieobecności na kilku minutowy spacer i na kolejne godziny zostawić samą:(
Mówię, że ze względu na pracę ten termin mi nie bardzo pasuje... po czym słyszę, że to jedyny gdzie mogą mnie jeszcze wcisnąć w tym tygodniu a później Profesor idzie na urlop i kolejny termin będzie możliwy końcem sierpnia/początkiem września:/
Strasznie ciężko pogodzić mi prace, dom, klinike... przez tak długie dojazdy jest to dla mnie naprawdę ciężka sprawa...
Może to znak, może czas już się z losem pogodzić i zająć się życiem bez starań...