13.07.2015

Konizacja - lipiec 2014

03.07
Pierwszy miesiąc przerwanych starań za nami :-( Dzis byłam na rozmowie przedzabiegowej... Lekarz bardzo fajny, miły, wszystko wytłumaczył co i jak będzie wyglądać, czego potrzebuję, jak to będzie po zabiegu... poświęcił mi naprawde dużo czasu... Przebyłam też rozmowę z anastezjologiem... Czeka mnie Konizacja szyjki macicy i łyżeczkowanie jamy macicy... w razie konieczności trzeba bedzie powycinać zmienione chorobowo miejsca... Termin wyznaczony na za tydzień...

11.07
No i nadszedł ten dzień - dzień zabiegu... Stawiłam się w klinice z samego rana razem z mężem, wypełniłam resztę potrzebnych dokumentów i zostałam zaprowadzona do pokoju gdzie miałam się przebrać w ich koszulę  czekać na lekarza... Męża wysłali na kawę i kazali wrócić za 2 godziny... Po jakiś 15 minutach przyszły pielęgniarki i zabrały mnie z łóżkiem na salę operacyjną... tam musiałam przejść na inne łóżko i położyć się tak żeby pupa była przy wycięciu w łóżku... chwilę porozmawiali, zadali kilka pytań i poczułam jak odpływam...
Kiedy sie ocknęłam leżałam już w pokoju, dmuchawy z łóżka wdmuchiwały pod kołdrę ciepłe powietrze, monitory pod które bylam podpięta pikały a przy łóżku siedział mąż... ale najbardziej z tego wszystkiego pamiętam ten przerażający ból... szybko odplynęłam znow w kraine snu...
Kiedy przebudziłam się drugi raz zostalam odpięta od calej aparatury i kazali mi usiąść i już się nie kłaść... było ciężko bo czułam się strasznie zmęczona... do tego bardzo bolał brzuch... po godzinie i kilku kontrolach lekarza otrzymałam zwolnienie, mocne leki przeciwbólowe i zostalam wypuszczona do domu... Za tydzień pierwsza kontrola u ginekologa... zakaz starań póki co... za 3 miesiące powtórka cytoligii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz