25.05.2020

Pierwsze koty za płoty! Mamy termin!

Dokumenty jak tylko doszły do kliniki, dostaliśmy po rozmowie telefonicznej termin pierwszej wizyty...
W sierpniu 2020 ruszamy ponownie do kliniki, żeby ustalić co i jak w związku z dalszymi krokami...
Mega stres!
Z tego wszystkiego na zmiane brzuch mnie bolal i czulam podekscytowanie... mega mieszane uczucia...
Wcześniej mój mąż musi jeszcze jechać do kliniki na pobranie krwi do badań, no i musi ustalić termin na badanie nasienia...

Wizyta za trzy miesiące...
Zaczyna sie odliczanie!

19.05.2020

Przemyślenia, decyzje, dylematy...

Jakiś czas temu, zaczęliśmy rozmyślać nad rodzeństwem dla naszej córeczki...
Ona tak naprawdę jest spełnieniem naszych wszystkich marzeń i majac ją jedną, już czyjemy sie spełnieni jako rodzice...

Ale...

No właśnie... tutaj zaczęły się pojawiać pytania, czy ona, jako nasze jedyne dziecki, będzie w pełni szczęśliwa? Czy nie będzie czuła się samotna, jako nasze jedyne dziecko? Czy kiedyś, jak już będziemy staruszkami, nie będzie tęskniła za kimś, kto dzieliły z nia troski i zmartwienia o rodziców? A co jeśli straci nas w młodym wieku i zostanie zupełnie sama?

Nie mieszkamy w pl, nasza absolutnie najblizsza rodzina jest rozwiana po świecie, no a jednak kuzynostwo, od strony naszego kuzynostwa, to już nie taka bliska rodzina... a to właśnie jedyna rodzina, jaka by jej została w promieniu najbliższych 200km...
Fakt, że i z taka rodziną można, mieć fantastyczne kontakty, można mieć również najwspanialszych przyjaciół, cudownego chłopaka/narzeczonego/męża...
Ale można też nie miec z dalszych osób nikogo, kto bedzie nam taki w 100% bliski i oddany...
A nie da się przewidzieć, co będzie za 20-30 lat...

Dlatego, zaczęliśmy się zastanawiać, czy moglibyśmy egoistycznie odebrać jej szanse, na taka absolutnie najbliższą osobe, która zawsze bedzie dla niej i odwrotnie?

Oczywiście tutaj pojawia się świadomość, ze rodzeństwo nie zawsze jest bliskie, nie zawsze najważniejsze, nie zawsze najlepszym co rodzice "sprezentowali"...
Niestety znamy z własnego otoczenia, a nawet rodziny wiele rodzeństw, które są dla siebie najgorszymi wrogami, rzucają sobie stale kłody pod nogi, robią wszystko, żeby sobie zaszkodzić, czy zwyczajnie są dla siebie jak dwie zupełnie obce osoby, które nie mają ze sobą nic wspólnego...

Ale nie wiemy jak byłoby w tym przypadku🤷‍♀️ może też każde z nich zyłoby swoim życiem, spotykając to drugie wyłącznie w czasie rodzinnych uroczystości, a może byliby ze sobą  zżyci i mieliby w sobie wzajemnie ogromne wsparcie w dobrych i złych chwilach...

Tak pojawił się u nas temat drugiego dziecka i dylemat, w którą stronę podążymy...

Oczywiście prócz tych wszystkich przemyśleń, pojawiły się obawy, jak dam rade z dwójką, jak to będzie, jak się w nowej rzeczywistości odnajdziemy...

Z racji wieku, głównie mojego męża, ale i naszych problemów z płodnością, oraz tych wszystkich leków w ciąży itp, postanowilismy, że dajemy sobie czas do końca roku, żeby przemyśleć temat i podjąć jakąś decyzję, oraz ewentualnie jesienią spróbować...

Miesiąc temu, zdałam sobie sprawę, że na termin w naszej klinice leczenia niepłodności, ten taki pierwszy, gdzie ustala się plan działania, czeka sie też sporo czasu, nawet nie wiedziałam jak dlugo dokładnie...
Po kilku dniach whania, zadzwoniłam do kliniki z zapytaniem...
Poprosili o wydrukowanie dokumentów, wypełnienie i odesłanie, a oni skontaktują się z nami w sprawie terminu pierwszej wizyty po przerwie, a czas oczekiwania na taka wizytę, to średnio ok 3 miesiące...

Po 3 tygodniach zastanawiania się, czy robić ten termin, czy odsyłać dokumenty, czy poczekać aż będziemy 100% pewni, wydrukowałam je, wypełniliśmy, podpisaliśmy i odesłałam w sobotę do kliniki...

Stwierdziliśmy, że tak, czy inaczej 14 dni przed planowaną wizytą trzeba zadzwonić, aby termin potwierdzić, lub odwołać, więc będzie jeszcze czasu troche do przemyśleń...
A łatwiej będzie termin odwołać, aniżeli zdobyć...


A jak było u was? Czy pojawiały się przy kolejnym dziecku również takie dylematy? Obawy jak to będzie z drugim dzieckiem?
Dodajcie otuchy i opowiedzcie swoje historie...