12.02.2018

Hematolog

W poniedziałek byłam na wizycie u hematokoga w związku z Clexane...
Oczywiście nie obyło się bez stresu i pośpiechu trochę z własnej winy, ale od początku...
Wizyte miałam zaplanowaną 4 dni później, ale okazało się że lekarza nie będzie i dzwonili przesunąć wizytę... Proponowali tydzień później i wszystko byłoby super, ale kończyły mi się zastrzyki... W związku z tym pani zaproponowała termin na poniedziałek jeśli mogłabym być na miejscu o 8:45 (chwile przed rozpoczęciem się godzin przyjmowania) a mi później ubzdurało się że to miała być 7:45...
Oczywiście w nocy z niedzieli na poniedziałek spałam średnio przez co rano przestawiałam kilka razy budzik aż ostatecznie obudził mnie mąż, który już był w pracy spóźnioną z racji tego, że do lekarza miałam 40km a w godzinach 6:30-8:00 jest na drodze w tym kierunku duży ruch a juz na miejscu w mieście mega korki, a lekarz oczywiście w centrum...
Umyłam się i ubrałam błyskawicznie, szybki spacer z psem i w drogę... oczywiście wiedziałam, że będę sporo spóźniona i liczyłam, że lekarz mnie przyjmie bo w domu jedyne 2 zastrzyki a to miała być pierwsza wizyta...
Dojechałam o 8:20 a o 8:25 byłam już mocno "spóźniona" i zestresowana w rejestracji gdzie ku mojej radości okazało się że termin mam na 8:45...
Dostałam do wypełnienia ankietę zapoznawczą (jakie leki biore, czy jestem w ciąży, w którym tygodniu, czy w rodzinie były udary, trombofilie itp) a zaraz po jej wypełnieniu zostałam poproszona przez asystentkę lekarza na pierwszą rozmowę...
Przeprowadziła wywiad, uzupełniła ważne informacje, przejżała jakie badania zrobili mi już w klinice i podrukowała wstępne skierowania po czym wróciłam do poczekalni... po ok 3 minutach w pracy pojawił się lekarz a ok. minutę później zostałam poproszona do gabinetu... Lekarz przeprowadził krótki wywiad na temat tych informacji jakie mu brakowały po czym zlecił wszellie badania pod kątem krzepnięcia krwi, trombofilii, mutacji itp. Otrzymałam również recepte na wielkie opakowanie Clexane (50 szt) i kazał się umówić za ok 6 tygodni na kolejną wizytę bo wtedy też będą wyniki badań... Szybko, konkretnie i na temat... Zaraz po wyjściu z gabinetu zostałam poproszona na pobranie krwi... Po spuszczeniu jej do 7 fiolek byłam już gotowa... Umówiłam kolejną wizytę na marzec, zaliczyłam aptekę, piekarnie gdzie zjadłam bo wyleciałam z domu bez śniadania i w międzyczasie pogadałam z mężem i przekazałam mu wszystkie info...
Po tym szalonym poranku wróciłam do domu, zaliczyłam spacer z psem i zasnęłam na kanapie...