12.11.2017

No to ruszamy! - ICSI Nr.1

W środę obudziłam się z mega bólem brzucha i nadzieją, że to @... Podekscytowana pobiegłam do łazienki zobaczyć jak się ma sytuacja no ale ledwo plamienie na papierze :/
Małpica rozkręciła się dopiero popołudniu - jak już klinima była zamknięta bo w środy urzędują tylko do 12:30! Oznaczało to, że w podróż do kliniki trzeba będzie wybrać się dnia następnego... no i znowu wszystko nie tak bo środę akurat miałam wolną więc na spokojnie mogłam jechać bez stresu a przy okazji pobuszować po sklepach, a tutaj trzeba będzie jechać w czwartek w stresie bo na 14 do pracy...

W czwartek rano w mój 2dc ruszyłam do kliniki... Oczywiście jak na początku droga szła dobrze to żeby nie było za łatwo okazało się że w ciągu ostatniego tygodnia powstał nowy odcinek z robotami drogowymi i droga zaczęła się strasznie ciągnąć co doprowadzało mnie do szału z racji presji czasu...
W klinice oczywiście też nie mogło obyć się bez przygód... Najpierw moje żyły się pochowały i skończyłam z pokłutymi obiema rękami nim udało się pobrać krew, a później jak już mi pani tłumaczyła co i jak z lekami okazało się że jakos nie tak mam receptę wystawioną i musiałam czekać, aż przygotują nową (na cale szczęście trwało to może 5 minut) po czy otrzymałam dodatkowo plan podawania zastrzyków, termin na monitoring oraz zestaw igieł i strzykawek bo dostalam recepty na zastrzyki do samodzielnego mieszania...
Oczywiście żeby przeciwności losu nie skończyły się na tak wczesnym etapie to w aptece przy klinice, w której zawsze zaopatrywałam się w potrzebne leki od ręki okazało się że mają jedynie jedno opakowanie i druvie musieliby zamówić na godzinę 13! Super! Zwłaszcza, że o 14 mialam być w pracy... Zabrałam receptę i pojechałam pytać w moim mieście czy mogą mi te leki zamówić... Na szczęście nie było problemu i następnego dnia z rana mogłam leki odebrać (mogłabym ok 15 ale byłam już w pracy)...

Zlecony mam Pergoveris 150IU/75IU do samodzielnego mieszania od piątku (3dc) a we wtorek mam włączyć Orgalutran i również we wtorek pierwszy monitoring...



Mieszanie zastrzyków nie jest jakoś bardzo uciążliwe, ale wiadomo że jednak Pen to Pen i mega wygoda - wkręcasz igłe i można robić zastrzyk... A teraz jednak trzrba naciągnąć płyn, wpuścić do proszku, wymieszać, naciągnąć znów do strzykawki (co czasem nie jest takie łatwe) po czym zmienić igłe (i tutaj kolejna różnica bo te przy Penie są cieniutkie i króciutkie a te co prawda są cienkie choć nie tak no i jednak są dużo dłuższe przez co ciężko wyczuć jak daleko wbić), wypuścić powietrze no i dopiero zastrzyk gotowy do zrobienia...
No i stwierdzam, że dużo więcej go pojemnościowo wychodzi no i troche boli bo jednak ciężej zrobić no i jeśli igła wejdzie za głęboko to niestety tez da się odczuć...
No ale dam rade bo kto jak nie ja!
Dwa zastrzyki już za mną, a przede mną jeszcze dwa dni pojedynczych zastrzyków i we wtorek pierwszy dzień z dwoma zastrzykami bo rano muszę zrobic Orgalutran a wieczorem znów Pergoveris...

No i czekam już niecierpliwie na wtorek i na podglądanko czy moje jajniki odpowiednio ciężko pracują i czy produkują się jakieś pęcherzyki...

1 komentarz:

  1. My też czekamy na niusy, dawaj znać jak tam! Kciuki! WJ

    OdpowiedzUsuń