Dziś beta po ostatniej planowanej IUI nie pozostawiła złudzeń... kolejny miesiąc, kolejne nadzieje, kolejna porażka:(
Zostałam zapytana, czy chcę umówić się z lekarzem na rozmowę co dalej, jakie plany... jasne że chciałam! Ale termin kompletnie mnie rozbił... usłyszałam czwartek godzina 9:00 i odrazu załamka... mam do klinimi ok 1,5h drogi tam na miejscu też muszę ok godziny liczyć pozniej znów długi powrót... a popołudniu praca:/ ledwo może na styk bez jedzenia bez odpoczynku bym do niej zdążyła jadąc na wizytę... ale w domu czeka heszcze na mnie mała istotka wymagająca spaceru, uwagi i miłości... moja psina, która jest dla mnie całym światem! I co mam ją zostawić na tak długo samą lub wrócić po kilku h nieobecności na kilku minutowy spacer i na kolejne godziny zostawić samą:(
Mówię, że ze względu na pracę ten termin mi nie bardzo pasuje... po czym słyszę, że to jedyny gdzie mogą mnie jeszcze wcisnąć w tym tygodniu a później Profesor idzie na urlop i kolejny termin będzie możliwy końcem sierpnia/początkiem września:/
Strasznie ciężko pogodzić mi prace, dom, klinike... przez tak długie dojazdy jest to dla mnie naprawdę ciężka sprawa...
Może to znak, może czas już się z losem pogodzić i zająć się życiem bez starań...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Miałam grzecznie czekać na bete i nie robić testów, ale we wtorek 5 grudnia obudziłam się z dwiema myślami... Pierwsza była taka, że zwolni...
-
Dziś w ten szczególny dzień - 6 grudnia Mikołajki - wstałam ze ściągniętym gardłem, aż mi się sikać nie chciało mimo, że ostatni raz byłam s...
-
No i nadszedł ten dzień - 11 grudnia - 14 dzień po transferze... Dzień, w którym mam oddać krew na test ciążowy... Nie poszłam do pracy bo ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz