Dzwonili już o 8 rano...
Po ulewnieniu sie przez panią biolog, że rozmawia z właściwą osobą przekazała mi wieści jak się ma sytuacja...
A więc z moich 7 oocytów niestety tylko dwa były dobrej jakości, nadające się do zapłodnienia... W tym momencie już w wyobraźni słyszałam jak mówi, że niestety żaden z nich się nie zapłodnił... Na szczęście tak się nie stało, bo w dalszej części rozmowy pani bilog powiedziała, że oba zapłodniły się prawidłowo!
Transfer odbędzie się w poniedziałek...
Pani przekazała gdzie dokładnie mamy się stawić, o której godzinie i dodała, żeby nie korzystać wcześniej z toalety, gdyż pęcherz ma być pełny, oraz żeby nie aplikować przed transferem progesteronu a zabrać ze sobą i uczynić to dopiero po transferze...
Teraz byle nasze Kurczaczki ładnie się rozwijały i rodzice mogli je w poniedziałek zabrać do domku jako piękne Morulki ❤
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Miałam grzecznie czekać na bete i nie robić testów, ale we wtorek 5 grudnia obudziłam się z dwiema myślami... Pierwsza była taka, że zwolni...
-
Dziś w ten szczególny dzień - 6 grudnia Mikołajki - wstałam ze ściągniętym gardłem, aż mi się sikać nie chciało mimo, że ostatni raz byłam s...
-
No i nadszedł ten dzień - 11 grudnia - 14 dzień po transferze... Dzień, w którym mam oddać krew na test ciążowy... Nie poszłam do pracy bo ...
Trzymam kciuki! Niech się dzielą dzielnie i prawidłowo i niech będą gotowe na poniedziałek! &&
OdpowiedzUsuń