12 lipca wylądowałam na porpdówce... Na szczęście był to fałszywy alarm...
Od popołudnia twardniał mi brzuch i czułam bóle jak na @...
Po prysznicu i wyciszeniu się nie przechodziło, więc około 22:00 pojechaliśmy do szpitala...
Odprawili nas odrazu na porodówke...
Tam zrobili USG, KTG i na szczęście wszystko w najlepszym porządku, mała nas tylko nastraszyła i póki co nigdzie się nie wybiera...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz